Pokaż przykład MUSIC ON THE HEAD: Ten Years After -in search of the lost chord.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Ten Years After

Ten Years After


   To debiutancka płyta tego zespołu nagrana w 1967 roku. Nie słuchałem nigdy wcześniej Ten Years After,  pierwsza okazja trafiła się dopiero wczoraj. Marek pożyczył od swojego wujka i przyniósł ją pracy. I tak sobie od dwóch dni słuchamy. 
   Blues, rock, może nawet trochę jazzu... Bardzo dobrze się tego słucha. Jak pisze zespół we wkładce jest to kolekcja studyjnych wersji utworów będących ich repertuarem koncertowym. Najbardziej spodobał mi się "Help Me" -długi, ponad dziesięciominutowy, świetnie bluesowy kawałek nagrany za jednym zamachem w oparach "atmosferycznej ciemności" jak to określił John Gee, manager klubu Marquee w którym zespół często koncertuje. Doskonale słucha się też jazzującego, instrumentalnego "Adventures Of a Young Organ" który jest pierwszym autorskim utworem na płycie.
   Płyta w momencie debiutu nie odniosła jakiegoś większego sukcesu, a szkoda. Ech, nie ma co trzeba sobie jeszcze raz włączyć odtwarzacz. Ciekawe, jakie są pozostałe albumy zespołu? Czyżby to początek nowej, muzycznej przyjaźni?

4 komentarze:

  1. Każdy następny album będzie ciekawszy od poprzedniego, aż po "Cricklewood Green"
    Mówiło się wtedy, że to najszybszy gitarzysta świata"
    http://www.youtube.com/watch?v=LFpfureaCVs&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za naprowadzenie! Kapela utkwiła mi w pamięci i na pewno posłucham ich następnych płyt.

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam koncertowy (2 CD) "Live At The Fillmore East 1970"
    Materiał wydany dopiero w 2001.
    Fantastyczny koncert(od strony muzycznej), choć są momenty gdy dziwnie się (teraz) słucha, takie hiciory jak "Love Like A Man" czy "I'm Going Home" nie wzbudzają na wstępie żadnej reakcji publiki... bo wtedy były "świerzynkami" dopiero.
    "Hepl Me", który Ci się podobał tu jest w wersji ponad 16 minut.

    pozdrawiam,
    Iro

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałem okazję oglądać Ten Years After w tym roku w Dolinie Cahrlotty a w zeszłym roku Alvina Lee, w tymże sammym miejscu. Bo obecnie, niestety nie grają razem. Niestety ze szkodą dla Alvina, bo jego dawni koledzy "wymiatają" tak jakby mieli pod dwadzieścia parę lat a nie po 60-siąt.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń