Pokaż przykład MUSIC ON THE HEAD: Vangelis Heaven and Hell -in search of the lost chord.

piątek, 7 lutego 2014

Vangelis
Heaven and Hell

Vangelis


   Heaven and Hell to jedna z tych płyt, których przesłuchanie w całości jest dla mnie nie lada wyzwaniem. Oprócz momentów, które uwielbiam, jak chociażby "Bacchanale" z pierwszej części są też fragmenty, których chciałbym uniknąć. Nie jest to łatwe, ponieważ płyta jest podzielona na dwa utwory, które same w sobie posiadają poszczególne części osobno nazwane, ale też oddzielone chwilami ciszy. Po wspomnianym wcześniej "Bacchanale" będącym pierwszym utworem na płycie, gdzie chór doskonale współbrzmi z dynamicznym, wchodzącym w jazzowo -progresywne tony, dźwiękiem perkusji i instrumentów elektronicznych. Ten kawałek do dziś napełnia mnie energią! Następnym fragmentem, który lubię słuchać to powoli narastający, pełen dostojnej melancholii "Movement 3" który zresztą stał się bardzo popularny przez wykorzystanie go jako tematu przewodniego serialu dokumentalnego "Cosmos".
   "So Long Ago, So Clear" to bodajże pierwszy przykład współpracy Vangelisa z Jonem Andersonem, w którym można już usłyszeć styl dopracowany później chociażby na "Friends of Mr. Cairo".
   Druga cześć albumu jak dla mnie mogłaby się zacząć od trzeciego fragmentu -"12 o'clock". Wcześniejsze w ogóle mi nie wchodzą, a ta zwraca uwagę zmiana nastrojów od spokojnych chóralnych zaśpiewów aż do gwałtownie pierwotnego rytmu wybijanego na bębnach. 
   Nierówna płyta, aczkolwiek wyraźnie słychać styl Vangelisa, jego utworów nie sposób pomylić z kimś innym.

3 komentarze:

  1. Vangelis - jeden z moich ulubieńców :) Heaven and Hell - wspaniała :)
    Tym, którzy nie znają jeszcze twórczości Vangelisa (mam nadzieję, że nie ma takich ;) ) polecam Beaubourg albo The Dragon, albo Hypothesis ;) :)

    pozdrawiam
    fozzie

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobra płyta. Ani kawałka ukłonu w stronę tzw. szerokiej publiczności, ani śladu czegoś co mogłoby być przebojem. Za to pełna swoboda artystyczna, a zarazem ścisłe trzymanie się założonej formy. Miało być plemiennie, pogańsko - i jest, bo nie zapominajmy skąd pochodzi pan V. ...pięknie to tu słychać... To jest pogaństwo i owszem, ale na wysokim poziomie kultury.

    No i melodie. Nie melodyjki, ale właśnie melodie. Nie intuicyjne, nieszablonowe. I syntezatory jako środek, nie jako cel. Do dziś pozostaję pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń