Panowie Thorsten i Ulrich najwyraźniej się polubili... Bo jak inaczej tłumaczyć chęć stworzenia "side-project'u" dla macierzystej kapeli, jaką jest Tangerine Dream? Z materiałów prasowych można dowiedzieć się, że panowie zamknęli się na dwa tygodnie w berlińskim studio nagraniowym wypełnionym po brzegi starym, analogowym sprzętem elektronicznym, co przekłada się na ciepłe, organiczne brzmienie całej płyty. Można by się spodziewać, że na "Synthwaves" znajdzie się podobna muzyka jak na na "Quantum Gate" Tangerine Dream, w końcu duet Quaeschning & Schnauss to 2/3 obecnego składu grupy, ale nic bardziej mylnego! "Synthwaves" bliżej do brzmienia Tangerine Dream z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, niż do obecnego chłodnego, detalicznego oblicza grupy. Muzyka pulsuje żywym rytmem, ma w sobie taką plastyczność, która charakteryzuje dźwięki tworzone przez analogowe elektroniczne instrumentarium.
Jak dla mnie to jedna z najciekawszych płyt tego roku.
Jak dla mnie to jedna z najciekawszych płyt tego roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz