Pokaż przykład MUSIC ON THE HEAD: Qilive Q.1018 czyli mój wybór głośnika BT -in search of the lost chord.

piątek, 14 października 2016

Qilive Q.1018
czyli mój wybór głośnika BT

Qilive Q.1018


   Pamiętacie moje zmagania z głośnikami bluetooth? Najpierw przesłuchałem kilka modeli w cenie do około 500 złotych (tekst tutaj), potem ograniczyłem budżet do marnych stu złotych i męczyłem się z maszynkami spełniającymi to wyśrubowane kryterium, o czy możecie poczytać tutaj. Jednak nie wybrałem żadnego z wymienionych tam głośników, ponieważ znalezienie takiego urządzenia grającego w sposób już nawet nie dobry, ale chociaż akceptowalny w kwocie nie przekraczającej stówki graniczy chyba z cudem. No i ten cud się wydarzył i to w miejscu, w którym po prostu nie spodziewałem się znaleźć dla siebie blutufowego grajka.
   Pewnego dnia całą rodziną pojechaliśmy na zakupy do Auchan i tam, gdy reszta rodziny rozeszła się po sklepie, ja utknąłem na dziale audio, gdzie była niewielka półeczka z głośnikami BT. Nie robiąc sobie większych nadziei zacząłem bardziej dla zabawy, niż w celach zakupu po kolei włączać sobie te głośniczki i muszę przyznać, że bardzo się zdziwiłem, gdy zagrał ten własnie Qilive ze zdjęcia. Firma mi kompletnie nie znana, w domu dopiero dowiedziałem się z netu, że produkują oni sprzęt praktycznie tylko dla sieci Auchan, i pewnie dlatego wcześniej się z nią nie spotkałem. Sam głośnik kosztował 85 złotych, więc mieścił się w budżecie i po kilkuminutowym odsłuchu wylądował w koszyku. Misja zakupu głośnika BT została zakończona sukcesem.

Widok od tyłu.

   Co mnie do niego przekonało? Cóż, zacznijmy od początku, czyli od wyglądu i wartościach użytkowych. Głośnik jest szeroki na 154 mm, wysoki na 54 mm i głęboki też na 54 mm. Są to wymiary z moich pomiarów, a nie ze strony internetowej, więc dlatego się od nich różnią. Od frontu widać daw głośniki chronione metalową siatką zachodzącą na boki, która jest na tyle solidna, że nie wygina się pod naciskiem palców i stanowi dobrą ochronę czynników zewnętrznych. Dość powiedzieć, że po miesiącu użytkowania wygląda wciąż jak nowa, a nosiłem Qilive'a naprawdę za bardzo nie przejmując się czy coś mu się stanie. Tył, góra i spód jest chyba metalowy (mogę się mylić) pokryty matową gumą, która również jak do tej pory nie nosi śladów użytkowania. Matowa powierzchnia jest o tyle dobra, że nie widać na niej za bardzo zabrudzeń i odcisków palców.

Widok z góry -klawisze sterujące.

   Jak widać na zdjęciu powyżej na górze znajdują się trzy przyciski i dziurka z mikrofonem. Zostawmy mikrofon w spokoju, nie jest mi do niczego potrzebny, ale te klawisze to pierwszy minus głośnika. O ile środkowy służący do pauzowania muzyki lub do odbierania i kończenia rozmowy jest OK, to boczne mające dwie funkcje już nie budzą zachwytu. Służą one jednocześnie do przełączania utworów i do zmiany głośności urządzenia. W praktyce wygląda to tak, że krótkie naciśnięcie klawisza powoduje przełączenie utworu, a dłuższe zmianę głośności. I teraz spróbujcie tylko troszkę zrobić głośniej lub ciszej... W 80% przypadków skończy się to przełączeniem piosenki! Jedynym rozwiązaniem jest zrobienie głośności Qilive'a na full i sterowanie nim z poziomu telefonu, czy też tabletu.

Wejścia, wyjścia i takie tam...

   Zajrzyjmy na tył głośnika. Tam raczej standardowo: wyłącznik, gniazdo micro-USB do ładowania i daw gniazda mini-jack, jedno AUX do podłączenia urządzenia, które nie obsługuje standardu BT, oraz wyjście na słuchawki (czyli można sprzęcik wykorzystać jako wzmacniacz słuchawkowy). Dodam jeszcze, że od spodu urządzenia obudowa ma nawiercone otwory, które myślę, że mogą dawać namiastkę systemu głośnikowego typu bass-reflex, ale o efektach tych zamierzeń napiszę trochę później, gdy przejdę do brzmienia Qilive'a, teraz pora napisać słówko o czasie pracy na wbudowanym akumulatorze. producent podaje, że sprzęt powinien wytrzymać do 6 godzin grania i prawdę rzekłszy nie są to słowa na wyrost. Musiałem ostatnimi czasy pojechać do Poznania służbowym samochodem, w którym nie było radia i głośniczek dzielnie umilał mi czas podróży w obie strony, co dało łączny czas pracy dochodzący do 7 godzin! Niezły wynik, prawda?

Jedziemy z Qilive'm na wycieczkę!

   No dobra, czas najwyższy napisać parę słów o brzmieniu tej zabawki, bo przecież nie kupiłem Qilive'a tylko dlatego, że ładnie wyglądał na półce w sklepie ;-) A czegóż można żądać od sprzętu za niecałe 90 zeta? No w sumie niewiele, ale mimo wszystko czymś musiał się przecież wyróżnić spośród całej zgrai urządzeń w podobnej cenie. A więc krótko: nie bełkotał. Dźwięki wydobywające się z głośniczka nie przypominają zbitej kluchy o wybitej na front średnicy, mulącym się basie i stłumionych, prawie nieistniejących sopranach. Qilive zagrał po prostu czysto. Najbardziej zaskoczyły mnie własnie skraje pasma: basik, mimo, że niezbyt mocny (w końcu to niewielki głośnik) ale wyraźnie słyszalny i nie tłumiący reszty, nie drażnił jak chociażby granie JBL'a. Może to właśnie zasługa tych otworów, o których pisałem wcześniej? Takim samym zaskoczeniem są też tony wysokie -po pierwsze w ogóle są obecne, a po drugie brzmią nad wyraz czysto i wyraźnie. Skoro jest tak świetnie, to może trafiłem na głośnik idealny, który spokojnie może zastąpić nawet droższe konstrukcje? Oj, nie, tak dobrze to nie ma! Qilive ma też swoje wady. Średnica, mimo, że grająca równo z resztą pasma, to ma naleciałości nieprzyjemnego, plastikowego grania, które można przyrównać do słuchania smartfona włożonego do pudełka po butach. Trzeba jednak mierzyć siły na zamiary i nie wymagać od sprzętu za niecałe 100 złotych rzeczy, które wymagać można od urządzeń kosztujących co najmniej pięć razy tyle. Chociaż, gdy przypomnę sobie swoje odsłuchy głośników za około pięć stówek, to przyznam, że kilka z nich mogło by się porządnie zawstydzić, gdyby miało stanąć w szranki z taniutkim Qilive'm! Dodatkowym plusem Q.1018 jest poziom głośności. Skubany, nawet gdy zrobi się naprawdę głośno, to nie traci rezonu i nie słychać dodatkowych zniekształceń wzmacniacza pracującego u kresu swoich możliwości. Tylko wyraźniej słuchać ten plastikowy wydźwięk, hehe...

Bass-reflex?

   Na koniec przydało by się napisać kilka słów podsumowania, więc może napiszę tak: nie chcesz wydać grubej kasy na blutufową zabawkę? Chcesz mieć psychiczny komfort pakowania głośnika byle jak i byle gdzie nie martwiąc się, że coś złego się stanie twojemu urządzeniu na które wydałeś swoje ciężko zarobione pieniądze? Nie oglądasz się na innych i nie ulegasz magii audiofilskich marek (bo wtedy musiałbyś kupić JBL-a), ale chcesz mieć sprzęt, który umili wieczór w namiocie, albo w hotelowym pokoju, w którym nie ma radia? Wybierz Qilive'a Q.1018. Niewiele kosztuje, jest wytrzymały, długo gra na wbudowanym akumulatorze i to granie nawet mu całkiem dobrze wychodzi!

11 komentarzy:

  1. Posiadam ten głośnik i jestem zachwycona. Kosztuje niewiele, a dźwięk jest bardzo dobrej jakości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupiłem sobie na gwiazdkę. Dźwięk z tego głośnika nie przestaje mnie zadziwiać, może dlatego, że kupiłem go w ciemno i tym bardziej brzmienie było dla mnie taką niespodzianką. Oczywiście jest to mała konstrukcja, więc imprezy tym nie nagłośnimy, ale mamy za to kompaktowe wymiary. Te otwory od spodu to nie bas reflex, tam jest membrana pasywna, dlatego głośnik ma taki fajny basik. Jak go położę na odpowiedniej powierzchni, to bas się zmienia na jeszcze cieplejszy i jeszcze mocniejszy, bo przenoszą się wibracje. Najlepiej sprawdzają się miękkie podłoża z twardym spodem np. wersalka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy można słuchać muzyki podczas ładowania urządzenia?

    OdpowiedzUsuń
  4. Super glośnik mam go ponad miesiąc bateria dobrze trzyma a glosniki nie charczą

    OdpowiedzUsuń
  5. Kupilem Dziś głosnik qilive po przeczytaniu Twojego Artykułu. Jestem z niego bardzo zadowolony. Cale szczescie ze odradziles kupno blaupunkta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie gra świetnie, philips którego opisywałeś wcześniej się nie umywa.. Mam też rockboxa cube (jest 3x mniejszy) i jakość brzmienia wydaje mi sie minimalnie na korzyść cube'a.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zadziwiajce jak za niecale 70zl mozna kupic tak swietnie grajacy glosnik,mysle ze jesli mialby logo jakiegos znanego producenta kosztowalby znacznie wiecej.Jesli ktos sie zastanawia czy warto kupic,moja odpowiedz brzmi: warto:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za recenzję, pomogła mi w podjęciu decyzji. Kupiłem i nie żałuję, mój jest niebieski. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki za recenzję. Ja kupiłem model 1019 i nie wiem czym się różni od 1018, ale jestem zadowolony. Mogę teraz bez problemu słuchać w pracy LP3. No i przyda się na wyjazdy oczywiście:-)

    OdpowiedzUsuń