Pokaż przykład MUSIC ON THE HEAD: Sting Songs from the Labyrinth -in search of the lost chord.

piątek, 28 czerwca 2013

Sting
Songs from the Labyrinth

Sting


   Długo chodziła za mną ta muzyka. Pamiętam, gdy "Songs..." pojawił się na rynku i posłuchałem go (już nawet nie pamiętam w jakich okolicznościach, bo fanem Stinga raczej nie jestem), to melancholijne piękno tej muzyki ogrzało mą duszę. Wiedziałem, że muszę kiedyś sobie kupić tą płytę. Długo zwlekałem z realizacją obietnicy, bo cedek nie należał do najtańszych. No cóż, słynny wokalista plus uznana na rynku muzyki poważnej wytwórnia i wychodziło prawie pięć dych. Aż wreszcie udało mi się wygrzebać "Songs..." w wyprzedaży za cenę niecałych 20 złotych. Ale coś za coś -czekałem na tę chwilę kilka ładnych lat.
   Sting we wkładce do płyty pisze, że muzyka Johna Dowlanda "chodziła" za nim od ponad dwudziestu lat, ale dopiero gdy dostał w prezencie od Dominica Millera lutnię i poprzez tegoż samego Dominica poznał wybitnego bośniackiego muzyka Edina Karamazova, który gra właśnie na tym instrumencie, postanowił nagrać płytę z utworami Dowlanda. Były lider The Police niejednokrotnie zaznaczał, że nagrał ten album w zasadzie tylko dla siebie i nie zamierza stawać w szranki z wykonawcami na co dzień grającymi muzykę dawną. Pewnie zdawał sobie sprawę, że z uwagi na brak doświadczenia w takim graniu nie może się z nimi mierzyć. Cóż jednak z tego, skoro płyta jest według mnie bardzo dobra. Matowy, spokojny, wręcz dostojny głos Stinga jest świetnym uzupełnieniem wirtuozerskiej gry Edina Karamazova. Całość uspokaja, przenosi do zupełnie innego świata, bardziej dystyngowanego i pełnego dawno zapomnianego wdzięku. To bardzo dobra odskocznia od dzisiejszego szybkiego życia. Warto znaleźć wieczorem te niecałe 50 minut, aby poddać się temu wyciszeniu i pozwolić się przenieść na ten czas do czasów dawnej Anglii. 

4 komentarze:

  1. Z angielskiego amazona miałbyś za jakieś 12,5zł;)

    OdpowiedzUsuń
  2. plyta przenosi zywcem do wiktorianskiej Anglii...magia i podnioslosc bije z tej plyty od pierwszych nut za sprawa obu panow: gitara Stinga i lutnia Karamazowa...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też kupiłem tę płytę na wyprzedaży. No i uważam, że to najsłabszy album Stinga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko tą płytę porównywać do innych jego albumów... Na pewno jest inna niż reszta, ale ma swój urok.

      Usuń