Niezwykłe dzieło! Elektroniczna reinterpretacja jednego z najważniejszych albumów w historii polskiego punka może się w pierwszej chwili wydawać pomysłem co najmniej szalonym, ale Michał Jacaszek jakimś cudem namówił Tomasza Budzyńskiego do udziału w tym projekcie. Panowie już współpracowali ze sobą wcześniej i ta płyta jest swego rodzaju zwieńczeniem artystycznej drogi, którą przeszli razem. Budzyński jednak z całą mocą wciąż powtarza, że jest to album Jacaszka, a on tylko się na nim pojawił jako wokalista, dając wolną rękę instrumentaliście na tworzenie dźwięków.
Powstała muzyka gęsta, majestatyczna, zupełnie inna niż oryginalna "Legenda" na której podstawą była ściana gitarowego dźwięku i głos Budzyńskiego. W wersji Jacaszka wokal pojawia się na drugim planie, brzmi jak głos nawołującego z oddali. Zmieniło się również tempo, jest o wiele wolniejsze, co w połączeniu z pulsującą elektroniką daje odczucie odosobnienia, zagubienia i niepewności. Wspaniała, piękna muzyka...
Piszą o tym albumie nie sposób pominąć kwestię dostępności. Otóż płytę za 30 zeta można dostać w sklepie Narodowego Centrum Kultury, ale trzeba mieć szczęście, bo szybko się wyprzedaje i nie wiadomo, czy będzie jeszcze dostępny. Wtedy pozostaje Allegro, gdzie nasi kochani Janusze biznesu wystawiają "Legendę" co najmniej dwa razy drożej niż w oficjalnym obiegu :-(
Piszą o tym albumie nie sposób pominąć kwestię dostępności. Otóż płytę za 30 zeta można dostać w sklepie Narodowego Centrum Kultury, ale trzeba mieć szczęście, bo szybko się wyprzedaje i nie wiadomo, czy będzie jeszcze dostępny. Wtedy pozostaje Allegro, gdzie nasi kochani Janusze biznesu wystawiają "Legendę" co najmniej dwa razy drożej niż w oficjalnym obiegu :-(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz