Stare albumy Jarre'a mają swój nieodparty urok, którego już niestety w nowszych kompozycjach nie czuję. "Zoolook" na szczęście należy jeszcze do tego okresu twórczości artysty, który da się lubić. Płyta jest zupełnie inna od "Oxygene" -jego najsłynniejszego krążka, do jej tworzenia Jarre zaprosił do współpracy Marcusa Millera oraz Laurie Anderson. Płyta jest o tyle ciekawa, że jej fundamentem stały się nagrania mowy i śpiewu w kilkunastu językach z całego świata. Efekt jest co najmniej dobry, a pamiętać należy, że był to rok 1984, więc do komputerowej ery tworzenia muzyki było jeszcze daleko...
Widoczną na zdjęciu kopię "Zoolooka" kupiłem całkiem niedawno. Obecnie w sklepach z planetą w nazwie oraz tych dla mądrzejszych płyty Jarre'a są po 19,99, więc jest okazja do uzupełnienia zbiorów. Wersję kasetową, którą lata temu nagrałem z radia, zostawię sobie na pamiątkę :-)
Widoczną na zdjęciu kopię "Zoolooka" kupiłem całkiem niedawno. Obecnie w sklepach z planetą w nazwie oraz tych dla mądrzejszych płyty Jarre'a są po 19,99, więc jest okazja do uzupełnienia zbiorów. Wersję kasetową, którą lata temu nagrałem z radia, zostawię sobie na pamiątkę :-)
Chyba będę musiał odwiedzić Jowisza czy tam Saturna bo stare albumy JMJ uwielbiam;)
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia dotyczące tego akurat albumu. Zoolook niewątpliwie technicznie jest majsterszykiem, jednak jakoś mi coś w nim zgrzyta. Wcześniejsze dokonania Pana Jarre,a były obrazotwórcze, przenoszące w nowe wymiary i światy, tu słyszę tylko dobre utwory elektroniczne.
OdpowiedzUsuńA słyszałeś może nowe dokonanie Pana Jarre'a? Muszę ją przesłuchać w całości w spokoju, chociaż część pojedynczych utworów też daje rade.
Nowy album to niestety padaka totalna.... Kilka słów na jego temat http://www.swiat-muzyki.pl/jean-michel-jarre-electronica-1-the-time-machine/
Usuń"Proszę pana, ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No... To... Poprzez... No reminiscencję. No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę." - To idealnie pasuje do tego albumu... właściwie każdy z zaproszonych gości "zaśpiewał swoją piosenkę" a Pan Jarre udostępnił tylko swój laptop i chyba dlatego podobają mi się tylko te utwory których współwykonawców znam i lubię.
Usuń