Kraftwerk to dziwna grupa -nigdy tak naprawdę nie zdobyli jakiegoś oszałamiającego sukcesu na skalę światową, ale trafiali w gusta ludzi, którzy potem sami zaczęli tworzyć muzykę i często powoływali się na inspirację tego niemieckiego zespołu. Więc czy to już nie jest sukces? Poza tym sam sposób bycia jego członków i niemal całkowita separacja od realiów show-biznesu (znikoma potrzeba promocji swoich albumów i niemal całkowite odcięcie od świata zewnętrznego) w dzisiejszych czasach jest niemal nie do pomyślenia. Dzieło ma się bronić samo.
Wiedząc to wszystko łatwo sobie wyobrazić, jak bardzo David Buckley musiał się napocić zanim znalazł nić porozumienia z dwoma byłymi członkami zespołu. Niestety, zarówno Florian jak i Ralf nie mieli zamiaru i nie pomogli przy tworzeniu tej książki, ale mimo to powstało dzieło, które bardzo ciekawie opisuje historię grupy, nakreślając na dodatek muzyczną atmosferę w Niemczech końca lat sześćdziesiątych, która niewątpliwie wpłynęła na charakter grupy. W książce czasem drażni traktowanie grupy niemal na klęczkach, oraz pogardliwe podejście do gigantów rocka (nazywanych tam cock-rockiem, albo rockiem stadionowym). Odniosłem wrażenie, że w latach siedemdziesiątych najważniejszą gwiazdą muzyki był David Bowie. Ciekawe...
"Kraftwerk Publikation" jest mimo wszystko wartościową pozycją. Po odfiltrowaniu niektórych twierdzeń autora na temat muzyki popularnej wogóle, sama historia zespołu jest przedstawiona bardzo rzetelnie. Muszę przyznać, że dzięki tej pozycji od kilku tygodni słucham sobie Kraftwerkowych staroci :-)
Wiedząc to wszystko łatwo sobie wyobrazić, jak bardzo David Buckley musiał się napocić zanim znalazł nić porozumienia z dwoma byłymi członkami zespołu. Niestety, zarówno Florian jak i Ralf nie mieli zamiaru i nie pomogli przy tworzeniu tej książki, ale mimo to powstało dzieło, które bardzo ciekawie opisuje historię grupy, nakreślając na dodatek muzyczną atmosferę w Niemczech końca lat sześćdziesiątych, która niewątpliwie wpłynęła na charakter grupy. W książce czasem drażni traktowanie grupy niemal na klęczkach, oraz pogardliwe podejście do gigantów rocka (nazywanych tam cock-rockiem, albo rockiem stadionowym). Odniosłem wrażenie, że w latach siedemdziesiątych najważniejszą gwiazdą muzyki był David Bowie. Ciekawe...
"Kraftwerk Publikation" jest mimo wszystko wartościową pozycją. Po odfiltrowaniu niektórych twierdzeń autora na temat muzyki popularnej wogóle, sama historia zespołu jest przedstawiona bardzo rzetelnie. Muszę przyznać, że dzięki tej pozycji od kilku tygodni słucham sobie Kraftwerkowych staroci :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz