Pokaż przykład MUSIC ON THE HEAD: września 2011 -in search of the lost chord.

czwartek, 29 września 2011

Archive -You all look the same to me

Archive


   Gdy w Trójce usłyszałem pierwszy raz "Again"  pomyślałem, że Pink Floyd nagrali nową płytę. Zresztą, nie byłem jedyny, bo okazało się, że wiele osób dzwoniło dopytując się jaki jest tytuł nowego krążka Pink Floyd. A to był Archive. Zespół, który zagościł w moim sercu za sprawą tego albumu i gdy potem słuchałem "Noise" i "Controlling crowds" tylko utwierdzałem się w swoim uwielbieniu. 
   Powiedzcie, co trzeba zrobić, żeby stworzyć taką muzykę. Komu sprzedać kawałek siebie, co poświęcić, jaki cyrograf podpisać? Ja nie wiem, ale dobrze, że są na tym świecie ludzie, którzy decydują się na taki krok. Dzięki nim jest jeden taki nie do końca normalny, co to siedzi wieczorami w słuchawkach. I z zamkniętymi oczami delikatnie się uśmiecha do muzyki tłoczonej wprost do serca.

wtorek, 27 września 2011

R.E.M. -Up

REM

   REM przestało istnieć. Szkoda... To był jeden z tych zespołów, które po prostu lubiłem. Nie jestem oddanym fanem REM, co zresztą pisałem przy płycie "Automatic for the people", ale szacunek im się należy. Tak po prawdzie, to "Up" kupiła kiedyś-tam-kiedyś moja żona ukochana. Posłuchałem, spodobało mi się. Takie spokojne, rockowe granie z delikatnymi elektronicznymi akcentami. Przed nagraniem albumu odszedł perkusista i zespół posiłkował się bębniarzami sesyjnymi i automatem perkusyjnym, co zresztą czasem słychać. Mogli pożyczyć od Sisters of Mercy Doktora Avalanche :-)
   Teraz posłucham sobie "Up" na pożegnanie zespołu. Trzymajcie się, chłopaki!

niedziela, 25 września 2011

Queen

Queen

   A dziś się chwalę!!!!! Wczoraj kupiłem pełne wydanie płyt Queen z Gazety Wyborczej. 24 sztuki, w tym 18 zafoliowanych, nigdy nie otwieranych! Całość w stanie doskonałym. Cena: 160 zika :-) Warto było, nie?
   Wczoraj na pierwszy ogień poszedł "Innuendo", potem zarzuciłem "The Works" i dalej już poszło! Tylko zastanawiam się, czym się kierowali ustalając numerację płyt? Bo ma się nijak do chronologicznej kolejności ukazywania się na rynku. Ale co tam! Nieważne! Muzyka najważniejsza!
   Tak po cichu, ale to naprawdę w najgłębszej tajemnicy, to napiszę Wam, że moim najulubieńszym kawałkiem Queen jest "Radio Ga Ga". A teledysk! Miodzio! Tylko nikomu nie mówcie, dobra?

piątek, 23 września 2011

A Jezusowi kazali spać -...I Ziemia zaczęła zwracać umarłych

A Jezusowi Kazali Spać




   Płytę znalazłem na blogu Piotra K. Potem znalazłem oficjalną stronę, zarejestrowałem się na forum i dostałem zgodę autora na umieszczenie linku na swoim marnym blogu. Bardzo dziękuję! Zresztą, jest za co...
   Płyta jest zrobiona amatorsko "na 6 piętrze 10-cio piętrowca" -jak to napisał Wojtek (zapewne jeden z członków kapeli, która stworzyła te dźwięki). Jeśli TAKIE rzeczy powstają w bloku to ja się pytam po jaką cholerę są studia nagrań??? Żeby Edzia Górniak, Dodzisława i Stachursky mogli nagrywać swoje gnioty???? Muzyka w wykonaniu AJKS to morderczy industrial zmieszany z rapem, zabójczy na tyle, że wali po ryju bez ostrzeżenia i od razu poprawia z drugiej strony. Nie ma zmiłuj. Nie ma przebacz. 
   Płytę można LEGALNIE ściągnąć ze strony zespołu, w paczuszce znajdziecie okładki do cedeka (jakbyście chcieli to sobie wypalić), plik z tekstami oraz muzykę. Niestety w empetrójkach. Nie ma FLAC-ków. I z tego co wiem, to raczej nie zapowiada się, żeby były. Moja "audiofilska" dusza łka... Ale moja "melomańska" dusza pierdoli brak flaków, bo muza broni się sama.
   Zajrzyjcie tam, zasysajcie płytkę i posłuchajcie. O B O W I Ą Z K O W O.

czwartek, 22 września 2011

Tomasz Budzyński -Osobliwości

Tomasz Budzyński





   Po pierwszym przesłuchaniu "Osobliwości" miałem w głowie ogromny znak zapytania. Nie wiedziałem zupełnie co sądzić o tej płycie! Skołowała mnie zupełnie. Jedno jest pewne: ma doskonale dopasowany tytuł do zawartości.
   Osobliwie brzmi tu połączenie dźwięków rodem z Dead Can Dance z gęstym, trip-hopowym klimatem spod znaku Portishead. Dużo jest tu elektroniki, czasem nawet zahaczającej o proste rytmy w stylu zwykłego techno. Jeśli dołożymy do tego jeszcze jazzujący saksofon i obowiązkowo abstrakcyjne teksty Budzyńskiego, to otrzymamy właśnie muzyczne osobliwości. W sumie płyta jest bardzo spójna, przemyślana. No, może poza Bestiarium, który w ogóle mi tutaj nie pasuje. Cała reszta wlazła mi do głowy i zapewne przez kilka następnych dni nie wyjdzie. Będę musiał je poświęcić na zgłębienie tej pokręconej muzyki.

wtorek, 20 września 2011

Pink floyd- Delicate sound of thunder

Pink Floyd

   Nie pytajcie się mnie, kiedy kupiłem tego analoga. Nie pamiętam! Ale było to ładnych kilka(naście) lat temu. Album wydawnictwa MELODIA dawnego ZSRR. Cena: osiem rubli ;-) Dźwięk: płaski i nieprzyjemny. Muzyka przez to dużo straciła. Niestety, płyty Pink Floyd wymagają starannego wydania i dobrego sprzętu do odtwarzania.
   W tym przypadku delikatny odgłos gromu niestety stał się trzeszczącym odgłosem... Mimo, że płyta nie jest zniszczona! Takie tam, radzieckie wydanie.

niedziela, 18 września 2011

Led Zeppelin -IV

Led Zeppelin

   Czy ja w ogóle muszę cokolwiek pisać o tej płycie? 
   Nie muszę?
   No to, Panie i Panowie, słuchamy!

sobota, 17 września 2011

Vangelis -Direct

Direct

   Na pewno nie jest to najlepsza płyta Vangelisa. Ale to jedyna jaką mam na CD, reszta na starych... kasetach :-) Vangelis od zawsze fascynował mnie umiejętnością malowania wspaniałych muzycznych pejzaży, potrafił z dźwięków wyczarować obrazy, które mógł wyświetlić w swojej głowie każdy słuchacz. Wystarczy tylko na chwilę zamknąć oczy. Cała płyta jest przepełniona niesamowitą przestrzenią, ale najwspanialszym jest "Message". Jednostajny, kroczący rytm, wokół którego wplątuje się cała kompozycja utworu po prostu unosi z fotela.  Zresztą podobny stan ducha uzyskałem słuchając (po raz chyba tysięczny) "Intergalactic radio station". Można im zarzucić, że trącą patetycznym uniesieniem, ale dla mnie są naprawdę przewspaniałymi kompozycjami wśród których odpoczywa moja dusza.

wtorek, 13 września 2011

Hedone -Werk

Hedone

   "Hej, chłopie! Nie masz dosyć po tygodniu katowania się kasetami? MTSKM już się skończył, przejdź na jakieś bardziej cywilizowane nośniki!" -w sumie to macie rację. Ten Hedone to tak bardziej z rozpędu chyba, zresztą jest jeszcze sporo kaset, które chciałbym sobie przypomnieć, więc pewnie i tu się pojawią.
   A co do Hedone. No niestety... Czas zrobił swoje. Kaseta bardzo ładnie wydana, porządna wkładka, ale muzyka... Nie, w sumie nawet nie sama muzyka. Słuchając "Werk" cały czas miałem wrażenie, że to byłby dobry album. Naprawdę! Gdyby tylko ten gościu, co to go przy mikrofonie postawili, w ogóle się nie odzywał!!!! Niech sobie stoi, ale Haspadi pomiłuj, niech nie śpiewa!!!

poniedziałek, 12 września 2011

Blood, Sweat and Tears -More than ever

Blood, Sweat and Tears

   Wiecie, skąd mam tą płytę? Z Niemiec. A skąd konkretnie ? Z wystawki. Niemcy od czasu do czasu wystawiają zbędne dla nich rzeczy przed posesję, ludzie chodzą sobie, grzebią, wybierają, a to co zostanie zabierają śmieciarki. I byłem na takiej wystawce lat temu ...naście. Zajrzałem do pękatego pudła i serce mi żywiej zabiło. Całe pudło płyt! Był tam Carlos Santana, był BB King, byli Moody Blues i był też właśnie ten album Blood, Sweat and Tears.
   I czasem sobie go włączam, alby się po prostu zrelaksować. Głos Davida Clayton-Thomas'a jest po prostu wyjątkowy. Posłuchajcie sobie "You're the one". Czyż nie jest wspaniały?

niedziela, 11 września 2011

MTSKM -podsumowanie.

   A dzisiaj bez zdjątka! Dziś ostatni dzień MTSKM, więc wypadałoby napisać, co, jak i dlaczego. Wymyśliłem sobie takie święto, ponieważ zauważyłem, że dużo osób z mojego otoczenia kasety albo wywaliło na śmietnik, albo komuś dało. Sam miałem to szczęście, że koleżanka kolegi (Zib, serdeczne dzięki!) chciała swoją kolekcję 50 kaset wywalić, ale Zbychu sobie przypomniał, że zna takiego jednego odszczepieńca, co się pewnie nielicho ucieszy z takiego prezentu. Pewnie, że się ucieszyłem!
   No, ale wracając do tematu. Więc kiedy tydzień temu ogłosiłem MTSKM to po prostu chciałem, żeby te kilka osób zaglądających na mojego bloga chociaż na chwilę sobie przypomniała o takim nośniku i może nawet czegoś tam posłuchała. Nie doceniłem jednego trzpiota, który przeczytawszy o Tygodniu Słuchania Kaset postanowił rozgłosić tą radosną nowinę całemu Internetowemu światu. Tym trzpiotem jest autor bloga:

Graforoman

   Gdyby nie on, to pewnie jedyną osobą obchodzącą to święto byłbym ja sam. A tak... Lawina ruszyła...
   Widząc taki odzew możemy (razem z Graforomanem) wam obiecać, że za rok, również we wrześniu, ogłosimy drugą edycję MTSKM! Więc bądźcie czujni! Wrócimy jeszcze potężniejsi!
   A teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko podziękować wszystkim, którzy dołączyli do tej nowej, świeckiej tradycji. W kolejności chronologicznej manifest MTSKM pojawił się na blogach:

Szary Burek
POP WORLD of Nacho
To, co mi gra czyli muzyczny blog Piotra K.
Galeriasmakow
Dla Ciebie gramy -prezentuje Piotyr2
Adam Grudzinski Blog
gdyby wszystkie słowa
Ocalić od zapomnienia

Jeszcze raz wam wszystkim dziękuję! I pamiętajcie! ZA ROK RUSZAMY ZNÓW!!!!!

sobota, 10 września 2011

Art of noise -Daft

Art of noise

   A oto jedna z moich kaset, która została nagrana wtedy, kiedy to jeszcze było legalne. Ale czy jeszcze jest? Czy pójdę siedzieć za tą taśmę? A jak przyznam się, że mam takich jeszcze około setki, to co? DOŻYWOCIE????
   Wtedy oczekiwanie na nadawaną w Trójce całą płytę było pewnego rodzaju świętem. Należało mieć przygotowaną kasetę C-90 i C-60, bo prowadzący mówił, że utwory zostały tak podzielone, żeby zmieściły się na jednej stronie kasety dziewięćdziesięciominutowej, lub też na dwóch sześćdziesięciominutowej. I szybko trzeba było włożyć odpowiednią kasetę, wcisnąć REC+PLAY+PAUSE i czekać... Przewijałem na ołówku rozbiegówkę, tak, aby trafić od razu z nagraniem na taśmę, ale też tak, aby nie było słychać charakterystycznego dźwięku pojawiającego się, gdy głowica zaczynała nagrywać. Więc jeszcze kawałek rozbiegówki był widoczny przez otwory w kasecie, ale od razu szła za nią właściwa taśma. A wszystko po to, aby nie uciąć pierwszego kawałka.
   Ta kaseta jest wyjątkowo dobrze nagrana i nawet nie tak bardzo zajechana! Dobrze się trzyma :-) A Art of noise to jedna z grup, które zaliczam do swojego osobistego kanonu. Nie zdobyła chyba żadnej większej popularności, ale ja ją lubię. utworów nie przytoczę, bo, jak widać, jest zapisany tylko tytuł płyty, a nie będę teraz się podpierał wiedzą z netu. Nie o to chodzi.
   Muzyka wciąż brzmi świeżo, nie słychać upływu lat. Dalej robi wrażenie, dalej czuję granie nie tylko w środku głowy, ale też w sercu. Czyli wszystko jest w jak najlepszym porządku.

PS

TAK!!! Jeszcze są szaleńcy, którzy wciąż się dołączają do MTSKM! Dziś jest to be_red z blogiem:
Gdyby wszystkie słowa
Jutro kończy się tydzień świętowania. Ale nie lamentujcie!! Za rok wrócimy jeszcze potężniejsi!

Z OSTATNIEJ CHWILI!!
Dołączył do nas quid ze swoim blogiem
Ocalić od zapomnienia -serdecznie witamy na pokładzie MTSKM!

piątek, 9 września 2011

Kazik -Oddalenie

Kazik





   Kazik -człowiek legenda. Ilość grup, w których się udziela, przyprawia o zawrót głowy. Tutaj w odsłonie typowo rapowej. Zdaniem moim osobistym jest to najlepszy album , jaki wydał Kazimierz Staszewski pod szyldem Kazik. Kaseta jest zarżnięta częstym słuchaniem, była ze mną nawet w Holandii, na sławetnym zbieraniu wiśni ;-)
   Cała płyta to obraz polityczny i społeczny tamtych czasów. Jest o polityce, jest o porachunkach mafijnych, o dorastaniu, a nawet o Kultowym graniu. No bo niby o czym innym jest "Nie lubię już Polski"? 
   Moim osobistym szlagierem jest "Szur, szur, szur" numer zagrany na jakimś cieniutkim syntezatorku, z kazikowym głosem, jakby bardzo zmęczonym ;-) W końcu to ostatni utwór na kasecie, więc miał prawo się zmęczyć, hehe.
   Ciekawa jest okładka tego albumu. Symbolizuje ona niejako stosunek Kazika do nagród i wyróżnień wszelakich. Otóż wszystko, co dostał, leży rzucone na bezładną kupę pod syfiastą umywalką w piwnicy zwanej Oddalenie...

PS

Graforoman donosi, że MTSKM zagościło w blogu
Adama Grudzińskiego -nasze szeregi wciąż rosną!

środa, 7 września 2011

Sony TC-K520 nie działa, mimo, że trochę działa

Sony TC-K520

   No rzesz cholera!!! Nie miał kiedy stroić fochów! Wyłącza się, wciąga taśmy, wypluwa kasety. A przecież go czyściłem! I wymieniłem pasek napędowy i rolkę dociskową! Cham i niewdzięcznik! Nie wytrzymuje tempa chyba. Poza tym słuchanie starych taśm wymaga czyszczenia głowicy co każdą przesłuchaną stronę kasety -tyle syfu się zbiera.

   A Yamaha rozkręcona i wybebeszona obecnie wygląda tak:

Yamaha KX-580

Ale nic to! Sony pociągnie misję MTSKM! A jutro złożę Yamaszkę i będzie gites.

PS

Do MTSKM dołączył Nacho:
POP WORLD of Nacho
i Piotr K.:
To, co mi gra muzyczny blog Piotra K.
Jest nas coraz więcej!

wtorek, 6 września 2011

Fish -Raingods with Zippos

Fish

   Hej! Jestem w pracy... A więc ciiiicho... Akcja MTSKM zatacza coraz szersze kręgi, więc postanowiłem słuchanie kaset przenieść nawet na grunt zawodowy :-)
   "Raingods..." to jedna z najlepszych płyt w dorobku Szkota. Niestety, po odejściu z Marillion nie stworzył już nic na miarę "Misplaced Childchood" albo "Cluthing at straws". Album zaczyna się świetnym "Thumbledown" idzie poprzez niezłe "Mission statement" z trudem przechodzi przez słabiutkie "Incomplete" i potem nabiera tempa. Cała druga strona kasety to długa suita "Plague of ghosts". Świetna sprawa! To są chyba najlepsze utwory Fisha w jego solowej karierze. Można tego słuchać w kółko, tyle, że trzeba przewijać taśmę, hehe!

PS

   Do akcji MTSKM dołączył się Szary Burek. Dziękuję! Wielu z odwiedzających szpera po domu szukając kaset i magnetofonów. Piszcie o efektach! Zawiadomcie znajomych!

poniedziałek, 5 września 2011

Nowy Horyzont -No sky is the limit

Nowy Horyzont

   Inaugurując MTSKM włączyłem sobie starą kasetę Nowego Horyzontu. Nawet nie wiem co się dalej działo z tym zespołem. Mam ich kasetę z roku ... cholera wie którego, na okładce nie ma roku wydania. Pani Nożownik twierdzi, że był to rok 1996. Możliwe. 
   Polski, świeży, nowy, raczkujący industrial. Ale mimo to dobrze się tego słucha! Na pewno lepiej niż debiutu Wieloryba, który teraz mnie tylko drażni. Toporne jest to trochę, to prawda, ale wiecie co? Mam to gdzieś. Warto było to włączyć, mimo upływu 15 lat.

PS

   Akcja MTSKM przybiera niespodziewany (przynajmniej przeze mnie) obrót. Zainteresował się nią Graforoman i postanowił ogłosić (nie)pospolite, internetowe ruszenie. Statystyki znowu wystrzeliły w górę!
   Stworzyłem link na Joe Monster, klikajcie na Okejkę, może trafimy na stronę główną. Jeśli ktoś jeszcze planuje zamieścić na swojej stronie informację o MTSKM, to dajcie znać, będę o tym pisał.

niedziela, 4 września 2011

MTSKM -Międzynarodowy Tydzień Słuchania Kaset Magnetofonowych

MTSKM -Międzynarodowy Tydzień Słuchania Kaset Magnetofonowych

   U W A G A ! ! !
   Ogłaszam Międzynarodowy (a co, jak szaleć, to szaleć) Tydzień Słuchania Kaset Magnetofonowych! Zaczynamy o jutra i do Niedzieli katujemy się taśmami. Wygrzebcie swoje dawno zapomniane kasety, znieście ze strychu stary magnetofon i przypomnijcie sobie jak się kiedyś słuchało muzyki! Zróbcie sobie sentymentalną podróż do czasów, gdy przegranie całego albumu od kumpla było szczytem marzeń. Przypomnijcie sobie gdy ślęczeliście przy radioodbiorniku modląc się, aby prowadzący audycję nie wtrącił kilku głupich uwag w środku utworu.
   A co robiliście, gdy waszą ukochaną kasetę wkręciło w środku magnetofonu? Ja prasowałem żelazkiem :-)

sobota, 3 września 2011

R.E.M. -Automatic for the people

Music on the head -REM

   Nie znam się na REM. Tak w ogóle to słyszałem ich dwie płyty. Tą tutaj i "Up", więc punktu odniesienia raczej nie posiadam. Dlaczego więc skusiłem się na ten album? Co mną kierowało, że go kupiłem? Otóż ta piosenka. Everybody hurts. Gdy zaczęli ją nadawać w radio byłem na poważnym zakręcie życiowym, dół totalny, naprawdę. Było ciężko. I wtedy usłyszałem, że każdy czasem cierpi. I nie należy się poddawać. Kurcze, to było dla mnie jak haust świeżego powietrza. Ta płyta bardzo mi pomogła. 
   Jest na tym albumie kilka piosenek które są naprawdę cudownymi utworami. Oprócz wspomnianego "Everybody hurts" jest wspaniały "Try not to breathe", jest też przewspaniały "Sweetness follows" oraz niesamowity "Nightswimming", który jest najwspanialszym utworem na płycie.  Koniecznie przeczytajcie tekst i tłumaczenie chociażby tutaj.
  Po premierze tej płyty wszyscy przestraszyli się, że Micheal Stipe jest chory na AIDS i dlatego nagrał taki refleksyjny album. Na szczęście okazało się to tylko plotką...

piątek, 2 września 2011

Siekiera -Nowa Aleksandria

Music on the head -Siekiera

   Dawno, dawno temu, kiedy to jedyną możliwością usłyszenia czegoś nowego było ślęczenie przy radioodbiorniku i słuchanie, słuchanie i jeszcze raz słuchanie, wtedy to właśnie w Harcerskiej Liście Przebojów pierwszy raz usłyszałem Siekierę. Spodobała mi się nazwa kapeli, a poza tym kawałek wywoływał poczucie niepokoju, zagrożenia, niepewności. Ciarki przeszły mi po plecach. To był "Jest bezpiecznie". Tak zaczęła się moja przygoda z Siekierą.
  Ładnych kilka lat później (a może nawet kilkanaście...) w telewizji ujrzałem teledysk do piosenki, która wydała mi się dziwnie znajoma. Odczekałem do końca, coby na ekranie ujrzeć: Siekiera -Szewc zabija szewca. Takiej dawki nowofalowego absurdu w jednym utworze chyba nigdy wcześniej nie słyszałem!
   Potem od Darka pożyczyłem analoga "Nowej Aleksandrii" i wymiękłem na całego! Kiedy w końcu musiałem oddać vinyla, rzuciłem się w wir szukania albumu na cedeku. Udało się... Ale trochę to trwało. A teraz widzę na półce z wyprzedażą w MM "Nową Aleksandrię" za 10 zika. Aż w sercu coś ściska, że dobra muzyka stoi na takiej półce...

czwartek, 1 września 2011

Kinsky -Copula Mundi

Kinsky

   Byłem na ich koncercie. To był rok bodajże 1993. I zapamiętam to do końca życia, to jak do tej pory najlepszy koncert na jakim byłem! Nie był to zwyczajny wieczór. Publika żywo brała udział w przedstawieniu, na przykład gdy na parkiet wyszedł jeden z członków zespołu grając na saksofonie i ciągnąc na sznurze drugiego, który słaniał się na boki, czasem upadając. Wszyscy rzuciliśmy się na nich, jedni próbowali rozwiązać więzy, a inni jeszcze bardziej je zacisnąć. W rezultacie wszyscy staliśmy się kłębowiskiem ciał ciągniętych na sznurze. Powiewała nad nami czarna flaga, a na koniec każdy został na czole wysmarowany jakąś czarną cieczą. Zostałem ochrzczony na dożywotniego fana tego dziwnego zespołu. Po koncercie Paulus von Kinsky złożył autograf z dedykacją na podsuniętej mu płycie. To właśnie ten egzemplarz, co na zdjęciu.
   Kinsky to zespół, który był największym objawieniem polskiej sceny rockowej lat 90, ich muzyka, teksty śpiewane po polsku, rosyjsku, angielsku i łacinie, to wszystko było czymś niesamowitym! I do dziś tak jest. Ta wściekła mieszanina doom metalu, industrialu i cholera wie czego jeszcze tak głęboko mi wlazła pod czaszkę, że raz na jakiś czas po prostu muszę posłuchać ich muzyki. 
   Chciałem Wam napisać, na jakie utwory warto zwrócić szczególną uwagę, ale tak naprawdę, to płyty trzeba posłuchać od pierwszej do ostatniej sekundy. CD dodatkowo ma jeszcze cztery kawałki, których nie ma na kasecie -to jak darmowa szpryca dla narkomana na głodzie!
   A wszystko zaczęło się od audycji Piotra Kaczkowskiego, gdzie usłyszałem "Światłem ciała jest oko"...