Pokaż przykład MUSIC ON THE HEAD: Jean Michel Jarre -En attendant Cousteau -in search of the lost chord.

wtorek, 7 czerwca 2011

Jean Michel Jarre -En attendant Cousteau

Jean Michel Jarre

   Dziś syn nie miał zamiaru wieczorem zasnąć. Godzina na zaśnięcie już dawno minęła a ten dalej skacze!
   "Czekaj ty" -pomyślałem. "Już ja cię załatwię!" Chwyciłem go na ręce, smoka załadowałem do otworu gębowego i poszliśmy do mojej nory (nora to taka lokalna nazwa pokoju w którym niepodzielnie rządzi bałagan i sprzęt audio). Chwila zastanowienia i w cedeku ląduje "Czekając na Cousteau" Jarre'a.
   To chyba ostatnia jego płyta którą da się słuchać. A i to nie w całości. O ile pierwsze Calypso jeszcze jakoś się broni, to pozostałe dwa są po prostu syntezatorowo-popowymi popierdywaniami.
   Ale prawdziwą perełką (a raczej sporą perłą biorąc pod uwagę czas trwania) jest tytułowy "En attendant Cousteau". To francuskojęzyczna wersja tytułu, po bardziej przyjaznemu angielskiemu jest to po prostu "Waiting for Cousteau". Trwa on ponad 40 minut i jest medytacyjno-relaksującym arcydziełem. Cała płyta jest poświęcona słynnemu badaczowi głębin morskich, ale to właśnie ten utwór najpełniej oddaje spokojną dostojność, ciszę i potęgę podwodnych przestrzeni. 
   Przez chwilę kołysałem się z potomkiem na rękach aby po kilku minutach poczuć, że chyba śpi. Mogłem usiąść. Teraz należało poczekać 10-15 minut aż porządnie zaśnie i zanieść smyka do jego łóżeczka. Przykryłem go delikatnie kołderką i szybciutko-cichutko pobiegłem do nory, coby jeszcze raz od początku, ale już w słuchawkach, poczekać na Cousteau.

1 komentarz:

  1. Zgadzam się w 100% - to utwór, którego można słuchać w nieskończoność, mistrzostwo świata. Pozostałe trzy, jak dla mnie, mogłyby w ogóle nie powstać.

    OdpowiedzUsuń